Kandydatom pod rozwagę

Znawca Polskich Pomników Historii to wielka nobilitacja

Idea zdobywania Odznaki Znawca Polskich Pomników Historii wbrew pozorom nie zyskała jeszcze wielu zwolenników. Dowodem na to jest niespełna trzystuosobowa lista członków Klubu, z których zaledwie kilku szczyci się zdobyciem odznak najwyższego stopnia. Dla niejednego krajoznawcy, podejmującego się tego niełatwego zadania różne wątpliwości wywołują wymogi określone w regulaminie Odznaki, wpisane do książeczki PPH. Mówią one, iż

„potwierdzeniem pobytu i poznania obiektów i miejsc pomnikowych są: pieczęć zwiedzanych pomników, zdjęcie właściciela książeczki przy zwiedzanym obiekcie/miejscu, data pobytu”.

Te podstawowe wymogi zmuszają każdego kandydata do tytułu Znawcy do osobistego poznania danego obiektu. Jednak kilkuletnie doświadczenie w prowadzeniu Klubu budzi coraz większe nasze wątpliwości przy zaliczaniu kolejnych pomników do nadania Odznak. Okazuje się bowiem, że bywają osoby, które odwiedzając muzealny pałac czy zamek ograniczają dowód pobytu w nim tylko do pieczęci odbitej w recepcji obiektu. Gdy nie ma fotografii ukazującej osobę w jego wnętrzu, a także biletu wstępu, mamy prawo wątpić, czy rzeczywiście obiekt ten został poznany. Gorzej, gdy jedynym potwierdzeniem staje się tylko zdjęcie wnioskodawcy wykonane przed danym obiektem, czego przykładem jest warszawski Zespół Stacji Filtrów W. Lindleya. Samo zdjęcie wykonane przed jego bramą nie jest skutecznym dowodem pobytu w obiekcie.

Coraz częściej otrzymujemy książeczki z wnioskami o odznaki, w których zespół historyczny pomnikowego miasta odzwierciedla tylko jedna pieczątka. Tak bywa np. przy warszawskim historycznym zespole miasta z Traktem Królewskim i Wilanowem. Sama pieczęć Zamku Królewskiego nie wystarcza do zaliczenia tego obiektu, do zdobycia odznaki choćby w stopniu popularnym. Niezbędna do tego jest pieczęć z Pałacu Wilanowskiego, a także zdjęcia np. z Krakowskiego Przedmieścia czy Placu Zbawiciela.

Zdarzały się tłumaczenia, że zdjęć czy biletów wstępu nie wklejono, bo na jeden obiekt przeznaczone są w książeczce dwie stronice: jedna na fotografie, droga – na pieczątki. Nic nie stoi na przeszkodzie, by kolejne zdjęcia czy bilety wkleić pomiędzy te stronice za pomocą taśmy samoprzylepnej.

Bywa, że niektóre wnioski budzące wątpliwości zwracane są wnioskodawcom celem uzupełnienia/wzbogacenia. Czynimy to nie tylko z racji wymogów formalnych, ale także z potrzeby utrzymania należytego autorytetu ustanowionego dla naszej Odznaki Znawcy PPH. Jej zdobywanie – uzyskiwanie kolejnych stopni stanowi niebywałe potwierdzenie wielkiego zaangażowania w poznanie bogatej polskiej historii. I tej rangi tytułu ZNAWCY nie będziemy obniżać.

Polecane posty

Zostaw komentarz